niedziela, 16 lutego 2020

A tak w ogóle to po co praca licencjacka?

Pytanie o sens pracy licencjackie jest jak najbardziej zasadne. Takie pytanie stawiają studenci ale i sami pracownicy. Nawet osoby spoza uczelnia (dawni absolwenci innych uczelni lub osoby bez studiów). Nigdy za wiele pytań i dyskusji nad sensem dowolnego działania, w tym nad sensem pracy dyplomowej. Część osób uważa, że jest zbędna, że niczego nie daje. Woleliby np. więcej egzaminów i "twardej" wiedzy. Zatem po co pisać prace licencjacką? Nie lepszy egzamin teoretyczny lub praktyczny?

Bardzo wiele analiz wskazuje, że już obecnie oraz w przyszłości, w bardzo szybko zmieniającym się środowisku kulturowym, technicznym i społecznym , niezwykle ważne są (i będą jeszcze bardziej)  umiejętności szybkiego uczenia się i przekwalifikowywania, selekcja wiarygodnych informacji i umiejętność komunikacji międzyludzkiej także w kontekście biznesowym. Potrzeba więc absolwenta umiejącego się uczyć i przekwalifikowywać, umiejącego dostosowywać się do licznych i częstych zmian. Kluczową umiejętnością jest praktyczna i rzeczywista zdolność do wypowiedzi publicznych we wszelkich formach, także z wykorzystaniem mowy, pisma, i multimediów. W tym kontekście prace dyplomowe, licencjackie i magisterskie są niezwykle ważnym elementem kształcenia, sprawdzającym rzeczywiste umiejętności wyżej wymienione.

Czego można się nauczyć, jakich nabyć kompetencji w czasie przygotowania, pisania i prezentowania pracy licencjackiej? Po pierwsze długiego, zaplanowanego wysiłku i koncentracji na jednym zadaniu. To projekt trwający minimum jeden rok. Po drugie można nauczyć się metodologii naukowego poznawania świata: dostrzegania problemów, stawiania celu i hipotezy, dobierania materiału i metod, właściwego i komunikatywnego przedstawiania wyników, dyskutowania czyli porównywania  z wynikami innych badań. Jednym słowem krytyczne i racjonalne myślenie, które przyda się w życiu prywatnym do weryfikowania fake newsów, wyszukiwania wiarygodnych informacji, przygotowywania spójnej wypowiedzi. W końcu to umiejętność wypowiedzi pisemnej w formie obiektywnego raportu. Ponadto umiejętność edycji tekstu z wykorzystaniem narzędzi komputerowych i internetowych (formatowanie i edycja tekstu z grafiką będzie przydatne w każdej pracy). Dalej to umiejętność wyszukiwania informacji naukowych i wiarygodnych w przepastnym internecie. Prezentacja ustna z prezentacją multimedialną (na egzaminie dypomowym) - to też jest i będzie  przydatne w pracy zawodowej. A w czasie seminarium dyplomowego doskonalenie lub uczenie się dyskusji z wykorzystaniem języka naukowego. Ogólnie można powiedzieć, że to uczenie się komunikacji w kilku wymiarach. To na pewno jest bardzo przydatne. O tym szerzej i dogłębniej porozmawiamy w czasie seminarium dyplomowego, z wykorzystaniem kanałów mobilnych i internetowych.

A niżej bardziej szczegółowe wyjaśnienie, że pisemna praca licencjacka ma sens i w bliższej oraz dalszej perspektywie można nabyć bardzo przydatne umiejętności i kompetencje.

W ostatnich latach w edukacji na poziomie wyższym w Polsce zaszły poważne i zasadnicze zmiany. Teraz obserwujemy coś, co można nazwać wstrząsami wtórnymi. W 2009 roku toczyła się kolejna, ożywiona ogólnopolska dyskusja nad zniesieniem dyplomowej pracy licencjackiej i zastąpienie jej egzaminem końcowym. Dyskusja ta w pewnym sensie jest konsekwencją dwu wcześniejszych zmian: masowością kształcenia wyższego w połączeniu z obecny niżem demograficznym oraz z dwustopniowością kształcenia (proces boloński) i pojawianiem się studiów licencjackich.

Wraz z odzyskaniem pełnej wolności w 1989 r. społeczeństwo polskie wybrało mądrą strategię inwestycji. Tym wyborem było znaczące zwiększenie odsetka studiującej młodzieży i w konsekwencji inwestycja w kapitał ludzki. Odbyło się to w dużym stopniu dzięki skierowaniu pozabudżetowych środków finansowych. Masowość kształcenia wyższego i napływ coraz większej liczby przeciętnych studentów oraz tych z deficytami, znacznie utrudnia efektywną pracę i osiąganie takich samych jak wcześniej rezultatów. Powszechne staje się narzekanie na obniżający się poziom kształcenia. Bardzo łatwo pracować ze studentem zdolnym i zmotywowanym. Praktycznie wystarczy go tylko odpytywać i stawiać wymagania. Taka strategia edukacyjna nie sprawdza się w odniesieniu do przeciętniaków. Oni mogę osiągną takie same rezultaty tylko wymaga to większej pracy ze strony kadry akademickiej. I warto ten wysiłek podjąć.

Drugą wielką zmianą było wprowadzenie dwustopniowości kształcenia (system boloński), wynikającą z procesu bolońskiego. W polskich uczelniach pojawiło nowe zjawisko w postaci pracy dyplomowej po trzech latach studiów – pracy licencjackiej. Licencjat w swej istocie umożliwia większą mobilność studentów i wielościeżkowość w kształceniu. Ale jaka ma być ta praca licencjacka, skoro za dwa lata student musi pod okiem promotora napisać pracę magisterską? Praca licencjacka to taka trochę „mniejsza” praca magisterska? Jaki jest sens dublowania pracy dyplomowej? A w trzecim stopniu kształcenia jeszcze pojawia się na dodatek kolejna praca w formie raportu z badań – tym razem doktorska. Czy nie jest za mało czasu na przygotowanie pracy licencjackiej?

Istotą kształcenia uniwersyteckiego jest bliski kontakt studenta i „profesora” (mistrza) oraz współuczestnictwo w badaniach i rozwiązywaniu naukowych zagadek. Nie jest to szkolny, jednokierunkowy przekaz informacji, tak jak zapisywanie danych na płycie CD z jednego wzorca „mądrości i wiedzy”. Richard Feynman obrazowo i trafnie nazwał to osmozą (przenikanie wiedzy w trakcie wspólnego eksperymentowania i dyskutowania). Uniwersytecka osmoza? Wystarczy nie zmniejszać zatrudnienia na uniwersytetach i wykorzystać niż demograficzny do uzdrowienia gratyfikacji za opiekę merytoryczną nad praca dyplomowa. Promotor będzie miał wtedy czas na wspomaganie studenta w jego badaniach, tutorowanie, dyskutowanie.

Masowość kształcenia wyższego zachwiała dawne proporcje współuczestnictwa uniwersyteckiego, a laboratoria i sale seminaryjne w większym stopniu przekształciły się w przepełnione klasy lekcyjne. W tłumie znacznie trudniej o rzeczywistą dyskusję. Mimo większej liczby uczelni wyższych, większej liczby etatów naukowo-dydaktycznych, student ma mniejsze szanse na współuczestnictwo i relacje mistrz-uczeń. Z partnera w badaniach i poszukiwaniu, odkrywaniu tajemnic świata, staje się coraz bardziej uczniem w klasie. Wkuwanie z podręczników, a nie feynmanowska osmoza. Próba likwidacji pracy licencjackiej byłaby zaakceptowaniem tego negatywnego trendu.

Strategia lizbońska próbuje mobilizować nas do większej innowacyjności, aby absolwenci uczelni wyższych byli wartościowymi uczestnikami gospodarki opartej na wiedzy. Nie da się tego osiągnąć w modelu „szkolno-lekcyjnym”. Richard Feynman, noblista, swój pobyt w Brazylii i nauczania tamtejszych studentów, na wykładzie kończącym odważnie i szczerze podsumował niewydolny jego zdaniem system edukacji nauk przyrodniczych uniwersytetów brazylijskich. Zauważył, że studenci w zasadzie recytują słowa ale nie wiedzą co one znaczą. Wystarczyło zadać pytanie nieco inaczej, aby student był bezradny (musiał zacząć „od pieca”). W przejrzanych podręcznika akademickich Feynman znalazł dużo informacji, ale nie wyników konkretnych doświadczeń. Nie było więc miejsca na myślenie i rozumienie. Nie było w tym podręcznikach pokazywania jak ta wiedza powstaje.

Wkuwanie na pamięć wg Feynmana nie jest nauczaniem wiedzy przyrodniczej. Wskazał dwóch studentów, którzy się wyróżniali rozumieniem fizyki. Ale w trakcie dyskusji po wykładzie okazało się, że jeden dopiero co przyjechał z Niemiec, a drugi sam uczył się z podręczników w czasie wojny. Czy do takiego systemu edukacyjnego zmierzamy?

Jest jeszcze jeden problem ważny w dyskusji nad sensem pracy licencjackiej. W obawie przed „niesprawiedliwymi” egzaminami coraz mniej jest egzaminów ustnych (bo trudniej je kontrolować i standaryzować). Często egzamin dyplomowy jest dla naszego studenta pierwszą okazją do ustnej, dłuższej wypowiedzi. Ale przecież tyle egzaminów jest! Tak, wszystkie są w formie pisemnej...  Na uczelniach jest coraz więcej egzaminów pisemnych i testów, aby „dowód” jakości odpowiedzi mógł być w razie potrzeby zweryfikowany nawet po trzech latach. W rezultacie studenci mają mniej okazji do szerszych wypowiedzi. Częściej piszą zdawkowe kolokwia i testy, w których wyliczają tylko informacje, a wykładowca sprawdza głównie tylko czy student wie i czy zna materiał. Dmuchanie na zimne to być może niezamierzone widmo standaryzacji - trzeba mieć "pokrycie w papierach", że był egzamin i jak student odpowiedział. Czy alternatywa ma  być nagrywanie wykładów na wideo? Aż tak bardzo sobie i pracownikom uniwersyteckim nie ufamy? Mniejsza liczba studentów jest dobrą okazja do powrotu egzaminów ustnych. Umiejętność wypowiedzi w mowie jest przecież ważną kompetencją społeczną i zawodową.

Brak jest czasu i technicznych możliwości na sprawdzanie czy student rozumie i czy jest zaciekawiony, czy dostrzega problemy i chce je rozwiązywać. Co prawda na ćwiczeniach (zwłaszcza na kierunkach przyrodniczych) realizuje różne eksperymenty… ale najczęściej student nie czuje się odkrywcą, bo wynik jest już dawno znany i nie ma możliwości na dogłębne przedyskutowanie z prowadzącym w ponad dwudziestoosobowej grupie zajęciowej. Musi tylko zaliczyć.

Czy potrzeba nam aż tak dużo osób z wyższym wykształceniem? Przecież nie ma w gospodarce tylu stanowisk kierowniczych i „umysłowych”, a jednocześnie brakuje hydraulików, pielęgniarek, inżynierów. Co daje trzyletni licencjat z matematyki, biologii, historii, geografii, chemii, poza możliwością dalszego kształcenia na studiach magisterskich? Czy taki absolwent przydatny jest dla gospodarki? Co on umie? Bo jeśli są coraz większe kłopoty z utrzymaniem jakości kształcenia oraz nie ma potrzeb na rynku pracy, to po co nam egalitarne i powszechne uniwersytety?

Być może nie zauważyliśmy, że przeszliśmy od uniwersytetu kształcącego elity do uniwersytetu kształcącego obywatela, umiejącego uczestniczyć w życiu społecznym demokratycznego społeczeństwa, umiejącego się uczyć i przekwalifikowywać, umiejącego dostosowywać się do licznych i częstych zmian. Poza kierunkami stricte zawodowymi, sensem kształcenia na kierunkach ogólnonaukowych i humanistycznych jest przede wszystkim przygotowanie młodych ludzi do uczestnictwa w społeczeństwie demokratycznym i gospodarce opartej na wiedzy. W takim społeczeństwie kluczową umiejętnością jest praktyczna i rzeczywista zdolność do wypowiedzi publicznych we wszelkich formach, także z wykorzystaniem mowy, pisma, i multimediów. W tym kontekście prace dyplomowe, licencjackie i magisterskie są niezwykle ważnym elementem kształcenia, sprawdzającym rzeczywiste umiejętności wyżej wymienione.

Po co praca licencjacka? Pytanie o celowość pracy licencjackiej wynika z dwóch faktów. Po pierwsze jest praca magisterska, po drugie na studiach zawodowych są różnego typu prace praktyczne, typu inżynierskiego lub artystycznego. W pierwszym przypadku kontrargumentem może być to, że na licencjacie edukację na poziomie wyższym można zakończyć. Wtedy będziemy mieli absolwentów uniwersytetów bez pisania pracy dyplomowej? Ponadto dzięki licencjatowi student dwa razy ma okazję napisać prace dyplomową a ćwiczenie czyni mistrza. W drugim przypadku, pisanie pracy dyplomowej jest w jakimś sensie praktycznym pokazaniem swoich umiejętności w wypowiedzi pisemnej z logiczną argumentacją oraz wykazaniem się umiejętnościami edycji i składu tekstu, czyli czynności niezbędnej do dalszego kształcenia oraz w wielu miejscach pracy.

Pisemna praca licencjacka w połączeniu z ustną prezentacją multimedialną w trakcie egzaminu licencjackiego w pewnym sensie jest czymś w rodzaju pracy inżynierskiej czy artystycznej – praktycznym pokazaniem swoich umiejętności: myślenia, rozwiązywania zadanych problemów naukowych, napisania raportu końcowego, przygotowaniem dłuższej wypowiedzi pisemnej, edycją dokumentu (czyli także wykorzystaniem narzędzi informatycznych), przygotowania prezentacji i przedstawienie jej publicznie.

Pisanie to strukturyzacja wiedzy. Zatem sama praca dyplomowa jest bardzo wartościowym elementem kształcenia jako takiego. Proces pisania pracy dyplomowej jest szansą na pogłębienie oraz strukturalizowanie wiedzy studenta. Ale zyski są także dla promotorów, którzy w tym procesie współtworzenia mają dodatkową okazję głębiej przemyśleć różnorodne zagadnienia oraz zastanowić się nad różnymi zagadnieniami. Praca licencjacka do dobra okazja na pogłębiony dialog.

Z pracą dyplomową wiąże się nierozerwalnie wartościowy w kształceniu uniwersyteckim proces „pisania”: czytania literatury przedmiotowej, krytycznego doboru źródeł, planowania pracy długotrwałej (wielomiesięcznej) i w końcu sprawności w komputerowej edycji dłuższego, ilustrowanego dokumentu. To także okazja praktycznego pokazania i przećwiczenia czym jest prawo autorskie i jak należy poprawnie przytaczać (cytować) dorobek innych osób. Bez tych umiejętności absolwent nie ma czego szukać w gospodarce opartej na wiedzy.

Praca licencjacka wraz z egzaminem ("obroną") jest swoistym egzaminem praktycznym. Wiedzę w wystarczającym stopniu sprawdzamy na licznych egzaminach, kolokwiach itd. Napisanie pracy dyplomowej (np. licencjackiej) to sprawdzenie umiejętności zarówno pisemnej, dłuższej wypowiedzi w formie raportu (przydatne na niemalże każdym stanowisku współczesnej gospodarki), jak i przygotowanie multimedialnej prezentacji z badań – są najwartościowszymi elementami egzaminu licencjackiego. Dodatkowe pytania i dyskusja z komisją to pełna możliwość całościowego i wszechstronnego oceniania absolwenta. Licencjat ubiegając się o pracę czy miejsce na uczelni celem dalszego kształcenia, pokazać może nie tylko wykaz przedmiotów z ocenami ale namacalny wytwór swojej pracy – pisemną pracę dyplomową. Tak jak inżynier lub artysta może pokazać swoją praktyczną pracę dyplomową. To taki dodatkowy „suplement”, ale tylko dla studentów ambitnych i wartościowych. Przecież kiepską pracą dyplomową nikt nie będzie się chwalił.

W zasadzie są dwa główne powody zamiany pracy licencjackiej na egzamin z całości toku studiów. Pierwszy wynika z ambitnych prób zastąpienia mało przydatnej wiedzy teoretycznej, sensownym i przydatnym egzaminem praktycznym. Ale co miałoby być egzaminem praktycznym dla studentów biologii, chemii, geografii, historii czy matematyki? Umiejętność obsługi urządzeń laboratoryjnych, urządzeń do obserwacji takich jak mikroskop? Trudno będzie znaleźć standard takich wymagań. Drugi powód jest bardziej przyziemny: skoro za zwiększoną pracę nie otrzymuje się gratyfikacji, to po co ten wysiłek? Pozbyć się zbędnego obciążenia i uciążliwej pracy społecznej?

Umiejętność wypowiadania się jest jedną z głównych umiejętności kształcenia wyższego. Praktycznie praca licencjacka jest pierwszą, większą wypowiedzią pisemną, pierwszym całościowym i dopracowanym raportem z badań. Na dodatek przy egzaminie licencjackim student musi wykazać się umiejętności przygotowani i prezentacji multimedialnej i wygłoszenia króciutkiego referatu. A więc dwie formy raportu: pisemna i ustna (z wykorzystaniem standardowego już rzutnika multimedialnego i komputera). Tych umiejętności i tak musimy nauczyć. Jeśli likwidujemy egzamin, to jak to wyegzekwujemy, jak sprawdzimy jakość naszych absolwentów? Pisanie pracy dyplomowej to także praktyczny egzamin z kompetencji edytorskich: składu i redakcji tekstu, umieszczenia ilustracji, zrobienia spisu treści, a więc praktycznego wykorzystania prostych programów biurowych, nie tylko MS Office. Niby mówimy o komputeryzacji, ale jak sprawdzamy praktyczne opanowanie tych umiejętności? Na egzaminie? To tak jakby uczyć kucharza, ale na koniec zamiast praktycznego przygotowania potrawy dyplomowej, ograniczyć się do egzaminu ze znajomości książki kucharskiej.

Jeśli są problemy z logicznym planowaniem wywodu i argumentacją, jeśli są problemy z pisaniem, to należy więcej ćwiczyć. Zatem należałoby wymagać większej liczby wypowiedzi pisemnych w formie raportu, w formie tekstu naukowego ze wstępem, przeglądem dotychczasowego stanu wiedzy, wykorzystanymi materiałami i zastosowanymi metodami, przedstawieniem wyników i przedyskutowaniem. W cywilizacji i gospodarce opartej na wiedzy podstawową jest umiejętność zarówno realizacji samego procesu naukowego jak i komunikowania się: pisemnie, ustnie czy nawet w formie posteru. Absolwenci z takimi umiejętnościami poszukiwani będą zarówno w gospodarce jak i w dalszym kształceniu ustawicznym. Od dobrze przygotowanego absolwenta oczekuje się, że samodzielnie dostrzeże problem (tego wymaga innowacyjność), zapozna się ze stanem wiedzy, postawi własny problemu i cel badań, zaplanuje eksperymenty lub inne pozyskanie rozstrzygających informacji, dobierze adekwatny materiału i właściwe metody, rzetelnie i obiektywnie przedstawi rezultaty swoich poszukiwań, przedyskutuje i wyciągnie wniosków – umożliwiające podjecie w firmie właściwych decyzji gospodarczych.

Żyjemy w cywilizacji opartej na komunikowaniu się. Propozycja, aby zlikwidować prace licencjackie (a wcześniej także prace magisterskie) i zastąpić je egzaminem końcowym „to zły pomysł, żeby w okresie rozwoju cywilizacji opartej na komunikowaniu się poprzez pisane teksty likwidować jeden z instrumentów uczących tworzenia takich tekstów”. Profesor Andrzej Rychard w swojej wypowiedzi z 2007 r. tak powyższe stwierdzenie uzasadniał „To (…) zły pomysł, aby (…) likwidować jeden ze sposobów, dzięki któremu młodzi ludzie uczą się racjonalnie i logicznie argumentować, dowodzić swoich racji, poznawać racje innych.” Sama szkoła średnia tego nie nauczy. Gdyby było inaczej, przecież nie byłoby problemu z niskim poziomem prac licencjackich! (nie należny oczywiście zbytnio uogólniać, bo ten poziom jest różny na różnych uczelniach i różnych wydziałach).

Do umiejętności racjonalnego i przejrzystego argumentowania nie wystarczą tylko zasady interpunkcyjne, gramatyczne i ortograficzne. Potrzebne jest rozumienie i znajomość praw oraz wyników doświadczeń, znajomość literatury przedmiotu. Tak więc, żeby pisać trzeba i umieć czytać ze zrozumieniem, a wcześniej wyszukać w gąszczu informacyjnym wartościowe informacje. Polscy studenci, jak pisał prof. Rychard, „mają dość często kłopoty z jasnym formułowaniem myśli, a przede wszystkim z jasnym wyłożeniem celu, problemu badawczego. Te trudności są tym większe, im wypowiedź pisemna ma być krótsza. Dlatego nie tylko należy moim zdaniem pozostawić prace magisterskie, ale też i wprowadzać na studiach coraz więcej egzaminów pisemnych, w formie krótkich, dość rygorystycznie ograniczonych w swej długości wypowiedzi”. O wiele łatwiej nauczyć się zdawania testów nawet niewiele wiedząc, nauczyć się ściągać na egzaminach pisemnych, sprawdzających wiedzę informacyjną, niż podrobić pracę dyplomową, wymagającą postawienia celu badań, dobrania metody i logicznego przedstawienie wyników wraz z ich dyskusję. Nawet w przypadku pracy o charakterze przeglądowym. Przy pracy mistrz-uczeń nie jest możliwy plagiat i praca niesamodzielna, bo promotor cały czas obserwuje proces myślowy swojego podopiecznego. Chyba, że wykładowca jest promotorem kilkunastu prac jednocześnie. Nie dostosowujmy jednak naszego systemu i standardów uniwersyteckich do marginalnych patologii.

Zgadzam się także z argumentami prof. Rycharda, podkreślającymi znaczenie sprawności w komunikowaniu się dla społeczeństwa demokratycznego. Jeśli tak często narzekamy na niską jakość naszych polityków i na bardzo niską frekwencje przy urnach wyborczych, to warto poszukiwać przyczyn i prób sposobu przygotowania obywateli a nie tylko „samobieżnych” zasobników informacji. Demokracja, pluralizm, gospodarka rynkowa, odmienności kulturowe są niewątpliwymi cechami dzisiejszego świata. Jak podkreśla prof. Rychard, ich wspólnym elementem jest różnorodność oraz ściśle z nią związana dyskusja i toczone spory, zarówno na gruncie tematyki społecznej, gospodarczej czy nawet naukowej. Tak więc nie możemy pozbawiać młodych ludzi kończących trzyletnie studia licencjackie umiejętności udziału w takich dyskusjach. W szczególności pożądana jest biegłość w dyskusjach merytorycznych o podbudowie naukowej a nie uliczna demagogia. 

W każdej pisemnej pracy dyplomowej kształci się przecież umiejętność argumentacji i obrony swego stanowiska. Praca pisemna musi się bronić przez swą logikę i treść. Każda praca dyplomowa ma przecież dwóch recenzentów (w przypadku licencjatu recenzje pisze promotor i druga, niezależna osoba, czasem nawet z innego wydziału). O jakości toczonych sporów i umiejętności logicznego myślenia jak i udowadniania swoich racji łatwo przekonać się w internetowych forach.

Na zakończenie warto problem pracy licencjackiej podsumować stwierdzeniem: nie czy ale jaka. Nie dyskutujmy nad likwidacją pisemnej pracy licencjackiej, ale dogłębniej zastanówmy się nad standardem takiej pracy oraz odpowiednim przygotowaniem studentów także na seminariach. Społeczeństwo potrzebuje ludzi myślących, dyskutujących i potrafiących się wypowiadać się w mowie, piśmie oraz multimedialnym obrazie. Zamiast zastępować egzaminem, należałoby usankcjonować rzeczywisty wysiłek promotorów adekwatną liczbą godzin z tytułu opieki nad dyplomantem (a nie jak niejednokrotnie to jest obecnie 2-3 h do pensum dydaktycznego na rok). Po prostu uznać to, co i tak pracownicy wykonują. Oszczędzanie na pracach licencjackich (będzie mniej godzin dydaktycznych do zapłacenia) skutkować będzie systematycznym obniżaniem poziomu nauczania uniwersyteckiego. Zamienimy uniwersytety na „wyższe szkoły podstawowe”. Seminaria dyplomowe powinny być prowadzone w małych grupach, skupionych wokół promotora i wąskiego tematycznie problemu. Nawet gdyby były to grupy 2-6 osobowe. Szansą na takie rozwiązanie jest niż demograficzny, który dotarł już w mury uczelni wyższych.

Więcej:

1. Czachorowski S., 2009. Jaka praca licencjacka? Forum Akademickie, 7-8 (191): 58-60.
2. Czachorowski S., 2007. W obronie pracy magisterskiej. Forum Akademickie, 7-8: 62-65.
3. Czachorowski 2009  "Praca licencjacka – nie czy ale jaka!" (plik pdf)
4. Czachorowski 2020  "Praca licencjacka – nie czy ale jaka!" (tekst na blogu)

2 komentarze:

  1. Bardzo fajny temat :) Dobrze, że podajesz źródła! Pozdrawiam ja i Eltrox

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisanie pracy licencjackiej to ciekawe doświadczenie, potem znacznie łatwiej idzie też z napisaniem już pracy magisterskiej. Ważne aby wybrać temat który Was zainteresuje. A wcześniej zastanowić się jakie studia będą dla Was najlepsze, może ochrona środowiska? Na https://wseiz.pl/uczelnia/wydzial-inzynierii-i-zarzadzania/ochrona-srodowiska-i-stopnia/ taki kierunek jest prowadzony.

    OdpowiedzUsuń