środa, 1 marca 2017

Maszyna do pisania - co z niej w tradycji pisania pozostało?

Postęp w zakresie komunikacji dokonuje się tak szybko, że ciągle musimy uczyć się nowych umiejętności. Nie zauważamy także, że niektóre standardy są już tylko... historycznym rytuałem. Gdy zaczynałem swoją pracę naukową jakieś 30 lat temu, uczyłem się pisania na maszynie. Do druku przyjmowano tylko prace pisane maszynowo (jeśli autor nie umiał, zlecał przepisanie maszynistce). Każda kolejna poprawka to konieczność przepisania pracy od początku do końca na nowo. Z okresu "maszynowego" zostało nam sporo nawyków.

Teraz piszemy na komputerze. Klawiatura jest prawie taka sama, jedynie lżej uderza się w klawisze. I nie słychać tego charakterystycznego stukotu. Wszystkie maszyny kiedyś miały jeden krój czcionki. Zatem w wymogach redakcyjnych nie pisało jaką czcionką na być napisane. Była mowa tylko o standardowym maszynopisie, czyli o skoku 1,5 - mieściło się chyba 30 wierszy na stronie. Współcześnie podaje się często typ czcionki, jaki ma być użyty na w komputerowym wydruku (fonty). Standardowa strona maszynopisu służyła do szybkiego obliczania objętości tekstu, co ważne było dla wydawcy, ile miejsca ma zarezerwować na daną publikację w czasopiśmie czy na książkę. Objętość była liczona w arkuszach wydawniczych (to zaś wynikało  z techniki druku - temat na zupełnie inną opowieść). Współcześnie oblicza się wielkość tekstu liczbą znaków (ze spacjami lub bez). Jedno kliknięcie i już wiemy, Trzeba tylko wiedzieć gdzie kliknąć i gdzie szukać.

Odstęp (skok wałka w maszynie do pisania) 1,5 umożliwiał wygodne nanoszenie znaków korektorskich w maszynopisie (dopisywanych odręcznie) oraz dopisywanie niewielkich fraz, również odręcznie. Wszystko po to, by łatwo było poprawić (napisać kolejną wersję na maszynie - zwłaszcza gdy przepisała maszynistka a nie autor - wszystko musiało być jednoznaczne, bez niedomówień) lub by w drukarni zecer mógł bez pomyłek złożyć tekst do druku.

Obecnie większość tekstów poprawiam na komputerze, w pliku, bez wydruku. Ale czy na wydruku używać starych znaków korektorskich? Czy teraz wszystkie będą dla młodego pokolenia zrozumiałe? Na ekranie nie da się zastosować znaków korektorskich. Na nowo więc uczyłem się zaznaczania zmian w tekście, by autor pracy (np. magistrant) wiedział co i dlaczego zostało poprawione. Jest oczywiście wygodna funkcja "śledź zmiany" (np. w edytorze MS Word). Ale w korespondencji z wydawnictwami częściej używa się plików w formacie pdf. Tu poprawianie jest już inne. Można zaznaczyć fragment i dodać komentarz. Zupełnie inne umiejętności są potrzebne. Już ważna jest nie znajomość znaków korektorskich, stosowanie białego korektora do zamazywania a umiejętność obsługi różnych programów komputerowych. Maszyny do pisania stoją zakurzone gdzieś na strychu lub w muzeum..

Kiedyś tylko pisaliśmy tekst. Całą resztę łamania (nic nie jest niszczone tylko słowo "łamanie" pochodzi z czasów analogowej drukarni - temat na inną opowieść) robiono w wydawnictwie i drukarni. Teraz samemu trzeba dokonać edycji tekstu: formatowania czcionek, wcięć, osadzenie zdjęć i ilustracji. Czyli nie tylko samo pisanie ale i "drukarska" edycja. Zupełnie nowe umiejętności. I konieczność dostosowania się do różnych programów tekstowych i pisania on-line. Współczesny dyplomant, autor pracy licencjackiej, inżynierskiej czy magisterskiej, jest autorem ale jednocześnie i wydawcą, który musi znać się na edycji tekstu i ostatecznej estetyce wydrukowanej pracy.

Jeśli poprawiamy pracę... to już tylko fragment. Nie trzeba przepisywać całości. Dzięki takim komputerowym udogodnieniom sam proces fizycznego pisania trwa krócej i obejmuje także inne umiejętności. Czyli szybciej i więcej. Nie dotyczy to samego układania treści (wiedzieć co napisać).

Z perspektywy lat widzę, że moje wcześniejsze porady w jakimś sensie stały się nieaktualne. Trzeba na nowo opracować poradnik dla licencjata i magistranta. Ale najpierw trochę historii by zrozumieć skąd się wzięły niektóre zwyczaje i standardy. Niektóre z nich są już przestarzałe....

2 komentarze:

  1. Wow, bardzo oldschoolowo :D Ciężkie zajęcie ponieważ przy każdym błędzie strona idzie do kosza. Ja zdecydowałem się na drukarnia cyfrowa Reprotechnika Wrocław. Wydrukowałem u nich całą pracę i nie martwiłem się o ostateczny wygląd pracy

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń